Krótka historia plakatu

[REKLAMA]

Plakat może być sztuką. Wiemy o tym doskonale przyglądając się dziełom wielkich artystów, którzy stworzyli niezapomniane dzieła, takie jak choćby niezwykłe afisze paryskich kabaretów, powstałe w pracowni Henriego de Toulouse-Lautreca, czy fantastyczne przykłady polskiej szkoły plakatu, która po II wojnie znana była na całym świecie. Dziś jednak, plakat traktujemy często medium, które przede wszystkim ma nieść treść, niekoniecznie zaś formę.

Początki plakatu nierozerwanie wiążą się z jego użytkową funkcją – służyły jako reklama, nośnik konkretnych informacji. Plakat to także medium działalności propagandowej, o czym w sposób szczególny przekonać mogli się Polacy z okresu PRLu – plakaty z tego okresu, wychwalające konkretne postawy oraz przekonujące ludzi do słuszności działań władzy, uchodzą dziś zresztą za kultowe. Plakaty jednak z czasem wyzwoliły się z okowów ścisłej funkcji i stały się sztuką – sztuką samą w sobie, a pierwszych prawdziwych artystów tworzących prawdziwe dzieła w tej formie spotykamy w okresie secesji. Specjaliści uważają, że narodziny plakatu artystycznego należy datować na okres po roku 1860, a gwałtowny rozwój tej formy związany jest bezpośrednio z wynalazkiem techniki litografii, dzięki której możliwe było wprowadzenie koloru i lepsze związanie ilustracji z tekstem. Litografia zastąpiła proste i zdecydowanie mniej efektywne monochromatyczne drzeworyty i miedzioryty.

Pierwszym twórca plakatu, który mocno wybił się w światku artystycznym był Jules Chéret. Prace, które tworzył łatwo rozpoznać – to proste, lekkie w formie oraz wypełnione jaskrawymi kolorami, mocno nawiązującymi do malarstwa impresjonistycznego. Chéret uważał, że dobry plakat to nie tylko dobry rysunek, ale też świetne liternictwo, i właśnie do tekstu przywiązywał on dużą wagę.

Jeszcze bardziej znanymi twórcami okresu secesji są Alfons Mucha i Henri de Toulouse-Lautrec. Ten pierwszy słynął z niezwykle bogatej ornamentyki, dekoracyjnych linii oraz idealistycznych, pięknych postaci, otoczonych wijącą się roślinnością. Ten czeski malarz i grafik został niejako odkryty na nowo współcześnie, a jego niezapomniane rysunki i obrazy znów zaczęły funkcjonować w przestrzeni publicznej – doskonale wiedzą o tym wszyscy ci, którzy choć raz odwiedzili Pragę.

Czymże jednak byłby plakat bez Henriego de Toulouse-Lautreca? To retoryczne pytanie, choć pozostać musi bez odpowiedzi, sugeruje nie bez powodu, iż właśnie tragiczna postać przedwcześnie zmarłego przedstawiciela bohemy z paryskiego Montmartre, stała się niejako symbolem sztuki plakatu.

Swoja markę wyrobił za sprawą kultowego kabaretu Moulin Rouge, dla którego wykonał jedne z najbardziej znanych i najpiękniejszych afiszy w historii. Sięgał po odległe inspiracje, tak jak choćby japoński drzeworyt, które sprawiły, iż ekspresyjne, dynamiczne i pełne energii plakaty wdarły się do historii sztuki. I słusznie – któż bowiem nie zna słynnego Czarnego Kota?!

Magii plakatu Henriego de Toulouse-Lautreca nie ustrzegli się także współcześni. Wspaniałe litografie bowiem, jak żadne inne, świetnie sprawdzają się choćby jako grafiki na puzzlach. Szczególnie ciekawy wybór oferuje rumuński producent gier, puzzli i zabawek, czyli firma D-Toys, której produktu dostępne są w internetowym sklepie art-puzzle.pl, słynącym z nieskończenie bogatej oferty puzzli prezentujących największe dzieła sztuki. Specjaliści z D-Toys sięgnęli nie tylko po niezapomnianego Le Chat Noir, ale też po intrygujący Divan Japonais.

Divan Japonais powstał w związku z otwarciem w 1893 roku kawiarni koncertowej o tej samej nazwie. Główną bohaterką afiszu jest niezwykle urodziwa i elegancka Jane Avril – znana tancerka tego okresu. Zasiada ona w loży dla gości z Edouardem Dujardinem, krytykiem sztuki oraz muzycznym. Wspólnie podziwiają oni występ jednej z muz Lautreca, czyli Yvette Guilbert. Plakat ten to ucieleśnienie stylu artysty – fragmentaryczność posunięta do ekstremy, jakim jest odcięcie głowy występującej tancerki. Jej rozpoznanie jest więc raczej intuicyjne i związane z charakterystycznym ubiorem. Na twarzach bohaterów wypisane są emocje – fascynacja, granicząca z pożądaniem w przypadku krytyka oraz kokieteryjne zainteresowanie kobiety. Takie właśnie były dzieła Henri de Toulouse-Lautreca – dynamiczne, intrygujące oraz naelektryzowane emocjami.

Choć myśląc o początkach plakatu, przywołujemy przede wszystkim paryską bohemę, także Polacy nie mają czego się wstydzić w tej materii – polscy artyści tacy jak Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer, Teodor Axentowicz czy Wojciech Weiss nierzadko sięgali po tę formę wyrazu. A na gruncie jaki zbudowali wyrosła powojenna polska szkoła plakatu, z którą wiążą się nazwiska Franciszka Starowieyskiego, Jana Młodożeńca czy Henryka Tomaszewskiego. Cechą charakterystyczną polskich plakacistów było syntetyczne myślenie graficzne, sięgające po symbole i metaforę, bogate w ładunek treściowy. Wyróżniało ich dążenie do syntezy sztuk wizualnych – integracja malarstwa, fotografii, grafiki, a nawet filmu, które wzbogaciły formę plakatu. Ta silna pozycja polskich plakacistów ma swój wyraz choćby w tym, iż w Wilanowie w 1968 roku powstalo pierwsze na świecie muzeum prezentujące właśnie tę sztukę.

Siłą rzeczy, XX-wieczny sztuka plakatu związała się ze sztuką filmową. Do niezapomnianych przykładów tego wiecznego romansu należy choćby wspaniała kompozycja z portretem legendarnej wręcz Marleny Dietrich. Charakterystyczny plakat o intensywnym pomarańczowo-czerwonym tle powstał na potrzeby filmu Diabeł jest kobietą wyreżyserowanym w 1938 roku przez Josefa von Sternberga. Jego także poskładać mogą miłośnicy puzzli – dostępny jest także we wspomnianym wyżej sklepie art-puzzle.pl.

Dziś plakat – przede wszystkim zaś plakat filmowy – wrócił do swoich korzeni i jego wartość określana jest przez treści, informacje jakie niesie. Skutkuje to znacznym ograniczeniem plakatu graficznego, który raczej nawiązuje do charakteru filmu, bawi się tematem, na rzecz afiszu ściśle ilustrującego film. Często jest to więc po prostu otoczona napisami fotografia, prezentująca scenę z filmu. Plakat stracił swoją autonomię i staje się elementem strategii marketingowej. Szkoda.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *